czwartek, 14 lutego 2013

Kraina mlekiem ryżowym płynąca

Jest kilka składnikow bez ktorych trudno mi obyć się w kuchni. Jednym z nich jest mleko, ktore od pewnego czasu coraz częściej występuje w mojej kuchni pod postacią mleka ryżowego (z czego Koty nie są zadowolone ;) ). Lekko słodkie, gęste, najlepiej ciepłe, z powodzeniem nadaje się do zastąpienia mleka krowiego, ktore to jest mlekiem zwierzęcym, od matki krowy dla jej krowich dzieci, koniec, kropka - nic tego faktu nie zmieni. Jeśli lubimy mleczny smak a chcemy dostarczyć organizmowi potrzebnych składnikow, to mleko ryżowe zawiera więcej węglowodanow, nie zawiera natomiast cholesterolu ani laktozy.

W zależności od pożądanej ilości, jednym z prostszych sposobow na otrzymanie ryżowego mleka jest rozgotowanie ryżu w wodzie i poźniejsze rozdrobnienie lub odcedzenie go.
I tak:

2-3 łyżki brązowego ryżu zalewamy litrem wody, i gotujemy pod przykryciem tak długo, aż się rozgotuje. Zamiast brązowego można użyć ryżu białego. Następnie lekko przestudzony wywar miksujemy blenderem, aby cząstki ryżu były jak najmniejsze. Dodajemy łyżeczkę cukru trzcinowego i miksujemy jeszcze chwilę. Przelewamy do butelki i przed użyciem mocno wstrząsamy.
Wersja kakaowa:
przed blendowaniem do wywaru dodajemy 4 łyżki naturalnego kakao i trochę więcej cukru. Takie ryżowe kakao smakuje wyśmienicie na ciepło :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Na rozgrzewkę - czyli Chilli na początek :)


Jako że myśl ta dojrzewała w mojej głowie od jakiegoś czasu, postanowiłam, że ujrzy światło dzienne - i tak oto powstał ten blog. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Gotowanie jest przyjemne samo w sobie, uwielbiam podczas przygotowywania różnych dań pomyśleć nad różnymi sprawami, to taki miły sposób na oderwanie się od codziennej gonitwy, a przy tym daje też dużo radości, gdy domownicy zjadają ze smakiem :)
Wczoraj piękna, zimowa aura skusiła nas do ruchu na świeżym, mroźnym powietrzu, i pojechaliśmy do parku na... rowerach. Tryskający spod opon śnieg, mini-kulig, kontrolowane ślizgi z górek - po powrocie apetyt dopisywał nam wszystkim trzykrotnie. Wtedy, na rozgrzewkę, idealne okazało się Chilli z czarną fasolą - którą to namoczyłam razem z białą fasolką i już wcześniej ugotowałam.
----------------------------
Mocno rozgrzewające Chilli - czyli ostrre fasolki z papryką w pomidorowym sosie

Składniki:
2 szklanki drobnej białej fasoli
1,5 szklanki czarnej fasoli
2 czerwone papryki
2 marchewki
2 duże cebule
3 ząbki czosnku
2 puszki pomidorów bez skórki, krojonych
1 przecier pomidorowy
1 suszona papryczka chilli
olej lub oliwa
5 listków laurowych
majeranek, oregano, Zioła Małgorzatki, sproszkowana ostra papryka, sól
według uznania: pieprz cayenne, pieprz czarny ziołowy

Fasolę namoczyć dzień wcześniej w stosunku 4 szklanki wody na 1 szklankę fasoli na ok. 10 godzin. Po tym czasie ugotować do miękkości w tej samej wodzie (to ważne, aby nie utracić cennych witamin z grupy B), uzupełniając ją w zależności od potrzeby. Dodać listki laurowe, pod koniec gotowania posolić. Ugotowaną fasolę można przechowywać w lodówce a nawet mrozić, zatem można ją przygotować już dzień wcześniej :)
Cebule posiekać w kostkę i zeszklić na tłuszczu, z papryk wykroić gniazda nasienne, również pokroić w kostkę i dodać do cebuli, razem poddusić pod przykryciem z kilkoma łyżkami wody.
Do gotującej się fasoli dodać pokrojone w plastry lub półplastry marchewki, dołożyć cebulę z papryką, pomidory z puszki i przecier. Czosnek utrzeć z solą, również dodać do fasolki. Wszystko zagotować, doprawić solą (najlepiej morską), dodać przyprawy i pokruszoną papryczkę chilli - w wersji mniej pikantnej - bez pestek.

W zależności od potrzeby można zagęścić kaszką manną - robię tak często z różnymi potrawami, używając w zależności od tego co mam w kuchennych zapasach kaszkę mannę lub kukurydzianą.

Zjadamy z pieczywem, lub samo, najlepiej na gorąco, nadmiar można śmiało zamrozić, na zimno też dobrze smakuje - np. w pracy jeśli nie mamy możliwości podgrzania :)

Smacznego!